W Bielańskim Ośrodku Kultury, Mariuszowi Lubomskiemu będą towarzyszyć:
Michał Rybka - instrument klawiszowy, moog, gitara basowa, kontrabas
Michał Dykban - gitary
Maciej Domagalski – perkusja
Beniamin Gołasz - realizacja dźwięku
Lubomski proponuje to, co od lat jest jego najmocniejszą stroną: liryzm - nie kłócący się z błyskotliwym poczuciem humoru, inteligentne teksty wpasowane w atrakcyjnie brzmiące utwory, świetne kompozycje własne wyrywające piosenkę z estradowego banału, wspaniale brzmiący zespół, który kołysze, swinguje, przekonująco umie wkomponować się w klimat ballady, ale i dynamicznego (niemal rockowego) songu.
Mariusz Lubomski to w rodzimej piosence zjawisko osobne. Powiedziano o nim kiedyś: szeroko znany w wąskich kręgach i chyba należy to czytać jako komplement. Zwłaszcza że sam artysta wcale tych kręgów poszerzać nie zamierza.
Od kilku dekad konsekwentnie i zręcznie wymyka się klasyfikującym etykietom. Ani to pop, choć dźwięki przyjazne, a przekaz czytelny. Ani to alternatywa, choć zbyt dużo tu refleksji, by ją udźwignęło rozleniwione, masowe ucho. Istny eklektyzm, w którym blues spotyka się z kabaretem, a funky z bossa novą. Nawet szufladka
„piosenka autorska”, w której od zawsze funkcjonuje, jest ciut nietrafiona, zważywszy na to, że autorem śpiewanych przez siebie tekstów nie jest (cóż jednak z tego, skoro włada cudzym słowem niczym własnym, błyskotliwie i autentycznie, co potrafią
jedynie najwięksi?). Piosenka aktorska? Może troszeczkę – jego bycie na scenie, charyzma, choreografia (genialna!) mogą nasuwać i takie tropy.
„Piosenki o naturze ludzkiej są zawsze ciekawe” – powiedział w pewnym momencie koncertu artysta. Owszem, ale pod warunkiem, że są inteligentne. I tu tkwi klucz do Lubomskiego. Inteligencja. Nie tylko w tekstach – te, autorstwa Sławomira Wolskiego czy Jana Wołka, są bezsprzecznie znakomite – ale i w umiejętności ich przekazania. Wyśpiewać słowo to nie to samo, co słowo zinterpretować. Lubomski w tej dziedzinie to klasa mistrzowska. Snuje swoje opowieści raz to melancholijnie, raz dowcipnie,
zawsze trafnie i prawdziwie, co sprawia, że można, nawet trzeba, mu wierzyć. Wie, o czym śpiewa i co chce przekazać, co przecież normą wśród wykonawców nie jest, choć kilka zacnych przykładów na szczęście w świecie piosenki znaleźć można. I tak jak Włosi mają Conte’a, Francuzi i Belgowie Brela, Amerykanie Waitsa, my mamy
Lubomskiego. I bardzo nas to cieszy, czego dowiedliśmy podczas wczorajszego koncertu i to nie tylko przy „Spacerologii”.
To wspaniały, precyzyjny w każdym calu przekaz.
Znakomity w warstwie tekstowej, muzycznej, wokalnej i wizualnej. Obrany ze wszystkiego co zbędne. Wyśmienity. Sam zachwyt.
Teresa Drozda
Proszę czekać